..mój dom moją twierdzą tak głosi jedno z przysłów .Mądrych przysłów bo
głupich tez nie brakuje.To akurat jest z tych przemyślanych i ładnie
określa to co budujemy z ogromnym mozołem .
Jest metaforyczne i zapewne
autorowi nie chodziło o mury ale o atmosferę i o ludzi którzy ją tworzą
.Czasem jednak będąc poza domem to właśnie mury są twoja ,,twierdza,,.
Budząc
się dzisiaj rano mój automatyczny piec pobudził moje receptory na
przyjemność .Leżąc i rozkoszując się rozchodzącym ciepłem po całym domu,
przypomniałem sobie o mojej pierwszej brytyjskiej twierdzy w jakiej
przyszło mi rezydować.
Był to hotel o podrzędnej kategorii coś na
wzór hoteli w jakich przyszło kiedyś mieszkać Leonowi Zawodowcowi .Ci
którzy lubią kino wiedzą o czym mówię.Brudny ,obskurny i zimny , z
.łazienka w której zamordowano pewnie, już niejednego człowieka.
Musiałem
tam mieszkać gdyż to było zastrzeżone w moim kontrakcie i było jednym z
warunków pozostania na wyspach .Poza tym byłem jak mówią o nowych -świeżak .Skazany na to co mi zgotował los postanowiłem szukać światełka
w tunelu .Któregoś pięknego niedzielnego poranka po załatwieniu pewnych
potrzeb fizjologicznych ;tu oszczędzę szczegółów.Postanowiłem otworzyć okno, które w
tym pomieszczeniu nie było otwierane od wieków.To co zobaczyłem ukoiło
moją dusze i zapomniałem o wszelkich niedogodnościach .Był l to widok
który urzeka, każdego górala , Bezkres niebiesko - szmaragdowej toni ,która ciągnęła się aż po horyzont.W tej jednej chwili zdałem sobie sprawę ze mam
piękny apartament z widokiem na morze a orle gniazdo Hitlera w Alpach to mały pikuś !Nie był to widok z salonu ,ale
pomyślałem i -no cóż , może na początek wystarczy- nie trzeba być
pazernym..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz