wtorek, 6 marca 2012

Start w nieznane

Start w nieznane czyli wyjazd w poszukiwaniu lepszego jutra.
Niedługo stuknie mi pięć lat odkąd zdecydowałem się na desperacki krok, czyli wyjazdu na emigrację .Wyjazdu bardzo trudnego bo tak naprawdę w ciemno.No nie zupełnie, bo na przedniej szybie autobusu widniał napis Anglia.
 Przyjechałem tutaj z łapanki czyli zrekrutowany przez jedna ze śląskich agencji pośrednictwa pracy , z która wszystko układało się dobrze ,do momentu usadowienia mojego,,siedziska,,na fotelu autobusu rodzinnej firmy przodków Krzysztofa Columba ,która zwie się Columbus - o ironio losu ! 
Po 48 godz jazdy dotarłem w końcu do uroczego miasta Scarborough .
Sam jak palec z padnięta baterią w komórce , a umówiony samochód na dworcu oczywiście nie czekał , bo ktoś starym angielskim zwyczajem -oczywiście nawalił.Był to piątkowy wieczór ,wiec było by to raczej dziwne ze strony angielskiego gentelmena.Bo kiedy jak kiedy ,ale w piątkowy wieczór jego miejsce jest w pubie.Jakoś sobie wtedy poradziłem i dzisiaj się z tego śmieje , ale wtedy nie było mi naprawdę do śmiechu.Kończąc i chcąc  w jakiś sposób spuentować to dzisiejsze pisanie >dobra rada :
>Rodaku jeśli wybierasz się na wyspy -a jest to twój pierwszy raz -Pamiętaj nigdy w piątek !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz