Lubie podróżować !Nie straszne mi pociągi autobusy czy samoloty .W tych
ostatnich zakochałem się jak szczeniak w mleku matki .Trochę startów i
lądowań już poza mną. ale za każdym razem wzbicie się w niebo jest dla
mnie czymś orgazmmistycznym.Tego słowa nie warto szukać w słownikach, bo
nie istnieje , stworzone na użytek własny.Wymieniłem prawie wszystkie
środki lokomocji publicznej nie wspominając o taksówkach!Zrobiłem to
celowo .bo od pewnego czasu mam do nich uraz ,gdy przypomnę sobie
pewien nocny kurs!
Jeden z moich powrotnych lotów do UK kiedyś, kiedy jeszcze byłem tzw.
świeżak emigrant odbył się do Newcastle Z lotniska na dworzec kolejowy przemieściłem się metrem .Było trochę przed 24 -tą ,Mój pierwszy pociąg
miał odjechać o godz 5 00 rano .Pomyślałem sobie ,ze te parę godz umilę
sobie w dworcowej kafejce .Okazało się jednak ze dworzec po północy jest
zamykany celem sprzątania itd.Znalazłem się na środku ulicy pomiędzy
rozwydrzona angielska młodzieżą , która rzucała butelkami po okolicznych
fasadach budynków niczym cocktailem Mołotowa!Obładowany bagażem z
którego wydobywała się woń wiejskiej kiełbasy pomyślałem , że za wszelka
cenę muszę się jak najszybciej ewakuować.No cóż biorę taxi .Po
usłyszeniu ceny podanej przez jedna z korporacji, która dwukrotnie
przewyższała cenę biletu lotniczego i to w dwie strony postanowiłem zamówić kurs na lewo,czyli tańszy!!Wyszukałem chętnego taksówkarza z
którym umówiłem się w jakieś ciemnej alejce nieopodal dworca.Po
kwadransie oczekiwania pojawił się samochód. Siedziało w nim dwóch
Pakistańczyków !Trochę zszokowany oddałem bagaże do bagażnika a w głowie
zaświeciła się czerwona lampka .Pomyślałem : mamo ratuj!Kierowca zażądał zapłaty z góry, ale po długich targach dałem połowę, obiecując
druga po dotarciu do celu mojej podróży! Pasażer na gapę wysiadł na
obrzeżach miasta a my z kierowcą pomknęliśmy w siną dal!
Bardzo adekwatne stwierdzenie ,bo droga która miała trwać półtorej godz,
trwała trzy .Na wyposażeniu samochodu nie było GPRS .Role się odwróciły
.Zagubiony taksówkarz z roli myśliwego bo przez chwile myślałem ,że nie
dowiozę kiełbasy stał się ofiarą zadając mi kilka razy jedno pytanie
:czy ja jestem dobrym człowiekiem?Co chwile nerwowo spoglądał w
lusterko, gdy błądziliśmy w środku nocy po pół-wsch Anglii .Tak to moja
eskapada strachu zamieniła się w humoreskę .Do dzisiaj nie mogę znaleźć
jednoznacznej odpowiedzi, kto był bardziej wystraszony ja czy on!
Dzisiaj w podobnej sytuacji zainstalował bym się w hotelu, ale czasem
tak bywa ze człowiekiem rządzi instynkt strachu. Podsuwając najgłupsze rozwiązanie z możliwych !
przygody wzmacniaja nas, a w chwilach strachu ukazuje sie nasz charakter.
OdpowiedzUsuńNie spanikowales, do celu z przygoda dojechales, masz wspomnienie...:D