piątek, 11 maja 2012

Pakistański kurs !

Lubie podróżować !Nie straszne mi pociągi autobusy czy samoloty .W tych ostatnich zakochałem się jak szczeniak w mleku matki .Trochę startów i lądowań już poza mną. ale za każdym razem wzbicie się w niebo jest dla mnie czymś orgazmmistycznym.Tego słowa nie warto szukać w słownikach, bo nie istnieje , stworzone na użytek własny.Wymieniłem prawie wszystkie środki lokomocji publicznej nie wspominając o taksówkach!Zrobiłem to celowo .bo od pewnego czasu mam do nich uraz ,gdy przypomnę  sobie pewien  nocny kurs!
Jeden z moich powrotnych lotów do UK kiedyś, kiedy jeszcze byłem tzw. świeżak emigrant odbył się do Newcastle Z lotniska na dworzec kolejowy przemieściłem się metrem .Było trochę przed 24 -tą ,Mój pierwszy pociąg miał odjechać o godz 5 00 rano .Pomyślałem sobie ,ze te parę godz umilę sobie w dworcowej kafejce .Okazało się jednak ze dworzec po północy jest zamykany celem sprzątania itd.Znalazłem się na środku ulicy pomiędzy rozwydrzona angielska młodzieżą , która rzucała butelkami po okolicznych fasadach budynków niczym cocktailem Mołotowa!Obładowany bagażem z którego wydobywała się woń wiejskiej kiełbasy pomyślałem , że za wszelka cenę muszę się jak najszybciej ewakuować.No cóż biorę taxi .Po usłyszeniu ceny podanej przez jedna z korporacji, która dwukrotnie przewyższała cenę biletu lotniczego i to w dwie strony postanowiłem zamówić kurs na lewo,czyli tańszy!!Wyszukałem chętnego taksówkarza z którym  umówiłem się w jakieś ciemnej alejce nieopodal dworca.Po kwadransie oczekiwania pojawił się samochód. Siedziało w nim dwóch Pakistańczyków !Trochę zszokowany oddałem bagaże do bagażnika a w głowie zaświeciła się czerwona lampka .Pomyślałem : mamo ratuj!Kierowca zażądał zapłaty z góry, ale po długich targach dałem połowę, obiecując druga po dotarciu do celu mojej podróży! Pasażer na gapę wysiadł na obrzeżach miasta a my z kierowcą pomknęliśmy w siną dal!
Bardzo adekwatne stwierdzenie ,bo droga która miała trwać półtorej godz, trwała trzy .Na wyposażeniu samochodu nie było GPRS .Role się odwróciły .Zagubiony taksówkarz z roli myśliwego bo przez chwile myślałem ,że nie dowiozę kiełbasy  stał się ofiarą zadając mi kilka razy jedno pytanie :czy ja jestem dobrym człowiekiem?Co chwile nerwowo spoglądał w lusterko, gdy błądziliśmy w środku nocy po pół-wsch Anglii .Tak to moja eskapada strachu zamieniła się w humoreskę .Do dzisiaj nie mogę znaleźć jednoznacznej odpowiedzi, kto był bardziej wystraszony ja czy on!
Dzisiaj w podobnej sytuacji zainstalował bym się w hotelu, ale czasem tak bywa ze człowiekiem rządzi instynkt strachu. Podsuwając najgłupsze rozwiązanie z możliwych !

1 komentarz:

  1. przygody wzmacniaja nas, a w chwilach strachu ukazuje sie nasz charakter.
    Nie spanikowales, do celu z przygoda dojechales, masz wspomnienie...:D

    OdpowiedzUsuń